Archiwum

VI BIAŁOBRZESKI KONKURS ORTOGRAFICZNY O ZŁOTE PIÓRO BURMISTRZA BIAŁOBRZEGÓW - DYKTANDO 2015

    2015-11-25 00:00:00

W poniedziałek, 23 listopada 2015 roku o godzinie 11.00 w sali gimnastycznej Publicznego Gimnazjum im. J. Kochanowskiego w Białobrzegach odbył się VI BIAŁOBRZESKI KONKURS ORTOGRAFICZNY O ZŁOTE PIÓRO BURMISTRZA BIAŁOBRZEGÓW DYKTANDO 2015. Tradycyjnie organizatorami konkursu byli: Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Białobrzegach, Urząd Miasta i Gminy Białobrzegi oraz Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Białobrzegi. Do tegorocznego dyktanda przystąpiło 101 uczestników w dwóch kategoriach wiekowych: młodzież i dorośli. Uczestnikami Konkursu byli uczniowie z gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych z gminy i powiatu białobrzeskiego m.in. PG im. J. Kochanowskiego w Białobrzegach, NG „Siódemka” w Białobrzegach, ZSG w Starej Błotnicy, ZSG w Starym Goździe, ZSP im. St. Staszica w Białobrzegach, LO im. AK w Białobrzegach oraz osoby dorosłe z gminy i powiatu białobrzeskiego. Wszystkich zgromadzonych gości przywitali: p. Anna Tchórzewska – dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Białobrzegach, p. Sylwia Chojnacka-Tuzimek - dyrektor Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy Białobrzegi oraz p. Mieczysław Danielewicz – Zastępca Burmistrza Miasta i Gminy Białobrzegi. Tekst Dyktanda pt. „Feralny dzień” tradycyjnie przygotował prof. dr hab. Andrzej Markowski – Członek Rady Naukowej Instytutu Języka Polskiego Uniwersytetu Warszawskiego.

Po trzygodzinnym sprawdzeniu wszystkich prac Komisja Konkursowa w składzie:
1.prof. dr hab. Andrzej Markowski – Członek Rady Naukowej Instytutu Języka Polskiego Uniwersytetu Warszawskiego.
2.Anna Boczkowska z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. St. Staszica w Białobrzegach
3.Monika Śliwa z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. St. Staszica w Białobrzegach
4.Grażyna Huzar z Liceum Ogólnokształcącego im. Armii Krajowej w Białobrzegach
5.Jolanta Kaczmarek z Niepublicznego Gimnazjum „Siódemka” w Białobrzegach
6.Marta Mikulec z Publicznego Gimnazjum im. J. Kochanowskiego w Białobrzegach
7.Małgorzata Katarzyna Piechota z Publicznego Gimnazjum im. J. Kochanowskiego w Białobrzegach
8.Marzena Jakubowska z Publicznej Szkoły Podstawowej nr 1 im. KEN w Białobrzegach
9.Edyta Pałczyńska z Publicznej Szkoły Podstawowej w Suchej
wyłoniła następujących laureatów:

Tytuł Białobrzeskiego Mistrza Polskiej Ortografii otrzymały:

– w kategorii młodzież – Karolina Trześniewska – LO im. AK w Białobrzegach
– w kategorii dorośli – Krystyna Pośnik 

I NAGRODA:
– w kategorii młodzież otrzymały:
– Monika Piotrowska – LO im. AK w Białobrzegach
– Ania Tomala – LO im. AK w Białobrzegach
– w kategorii dorośli otrzymała:
– Beata Nowak 

II NAGRODA:
– w kategorii młodzież otrzymali:
– Mariusz Stańczyk – ZSP im. St. Staszica w Białobrzegach
– Weronika Kawecka – LO im. AK w Białobrzegach
– Ernest Matyjas – LO im. AK w Białobrzegach

III NAGRODA:
– w kategorii młodzież otrzymały:
– Anna Skuza – LO im. AK w Białobrzegach
– Oliwia Gołasz – PG im. J. Kochanowskiego w Białobrzegach

WYRÓŻNIENIA otrzymali:
– Piotr Deleska – LO im. AK w Białobrzegach
– Aleksandra Lewandowska – LO im. AK w Białobrzegach
– Dominik Sąporowski – ZSG w Starym Goździe
– Patryk Ziemnicki – LO im. AK w Białobrzegach
– Filip Wincewicz – LO im. AK w Białobrzegach

Nagrody główne przekazane przez Burmistrza Miasta i Gminy Białobrzegi wręczył Zastępca Burmistrza Miasta i Gminy Białobrzegi Mieczysław Danielewicz. Serdeczne podziękowania składamy szanownemu Jury za pracę włożoną w sprawdzanie prac konkursowych, pani Dyrektor Annie Gutkiewicz oraz nauczycielom Publicznego Gimnazjum im. J. Kochanowskiego za okazaną pomoc w organizacji konkursu i udostępnienie sali gimnastycznej.


Wszystkim uczestnikom Dyktanda, ich opiekunom oraz gościom dziękujemy za udział oraz gratulujemy znajomości zasad pisowni i ortografii. Zapraszamy za rok!!!

TEKST VI BIAŁOBRZESKIEGO DYKTANDA 2015

Feralny dzień

To był naprawdę nie zwykły dzień, lecz piątek, trzynastego, i w dodatku przeokropny. Z rana przyszła niespodziewanie  Bunia, która przyniosła mamusi korzeń żeń-szeń.  Tatuś, który był - nie wiadomo dlaczego – skwaszony jakby zjadł niedosmażonego homara, spytał, po co ten ekstrawydatek, a wtenczas Bunia obruszyła się nie na żarty i powiedziała, że niedouczeni faceci powinni oddać się lekturze chociażby „Poradnika dla laika”. Ja się roześmiałem,  że Bunia nazwała tatusia lejkiem, a wówczas tatuś spojrzał na mnie tak, że raz-dwa wtranżoliłem trzy czwarte croissanta i wypiłem kubek brązowoszarej kawy, i wybiegłem w pośpiechu z domu.
Po drodze dogonił mnie Kleofas  (ale z niego głupek) i zhisteryzowanym głosikiem błagał, żebym mu dał odpisać arcytrudne zadanie z geografii o tym, jakie zabytki są w Masywie Centralnym. A ja, kurczę blade, w ogóle zapomniałem o tym zadaniu, bo wieczorem podglądałem przez lornetkę jasnowłosą Jadwinię, jak rozwijała w tę i we w tę stronę jakieś wstążki czy inne  szmatki-łatki. Jak już doczłapaliśmy się ponuro do szkoły, to przyskrzyniliśmy Ananiasza, a Euzebiusz powiedział, że da mu fangę w nos, jak ten maminsynek nie da odpisać zadania. Ananiasz, rozżalony, chociaż z początku niezwykle się opierał, to w końcu ustąpił. No, ale niestety, wkrótce okazało się, że on wypisał zamki nad Loarą i nasza Pani była niezwykle zdumiona, i powiedziała, że nie spodziewała się, że tylu chłopców ma tak spaczony obraz geografii Francji.  Na przerwie dorwaliśmy Ananiasza, ale z nagła wychynął skądciś Rosół i powiedział, żebyśmy popatrzyli mu w oczy i bezzwłocznie powiedzieli, czego chcemy od tego nieszczęśnika Ananiasza. Taka gadka szmatka jak co dzień, aleśmy się co nieco spietrali, a Rufus ni stąd, ni zowąd zaczął beczeć i mówić, że jego tata policjant wszystkich zamknie do ciupy. To rozsierdziło Rosoła i za karę musieliśmy zostać na ponadpółtoragodzinną odsiadkę po lekcjach.
W domu też było niefajnie, bo mama ścierała ten żeń-szeń, ale starła go nie tak, jak  trzeba by było to zrobić, i tatuś chichotał, aż dostał czkawki. Wtedy mama hop-siup wzięła torebkę i płaszcz i wyskoczyła z domu. Tatuś, jakby skonfundowany,  zaczął czytać „Magazyn Motoryzacyjny”, a ja zjadłem tylko trochę kaszy manny i wypiłem z pół szklanki schłodzonego soku malinowo-porzeczkowego. A kiedy szedłem na górę, z nagła się pośliznąłem i skręciłem nogę w kostce. Więc to był na pewno superpechowy dzień.